Śpię sobie smacznie, aż tu nagle poczułam jak czyjeś cielsko śmie mnie budzić, przetarłam oczy i otworzyłam je, ukazała Mi się rozbawiona twarz Louis'a.
- Wstawaj śpiochu! Niedługo ruszamy w naszą wyprawę w nieznane - zaczął krzyczeć mi do ucha, na co ja walnęłam go poduszką, a drugą zakryłam sobie głowe mówiąc, że jedziemy w trasę koncertową, a nie do Puszczy Amazońskiej.
- Dobra, sama tego chciałaś - powiedział poważnie. W tym momencie Marchewa podniósł mnie z łóżka i przeżucił przez ramię.
- Puszczaj mnie, głupku! - wołałam śmiejąc się i waląc go pięściami w plecy, on całkowicie nie wzruszony tym faktem zniósł mnie na dół do salonu.
- O, widzę, że przyniosłeś naszą śpiącą princess - zaśmiał się Niall, jedzący już chyba z 6 kanapkę z rzędu.
Łaskawy Lou odstawił mnie na ziemię i mogłam spokojnie udać się zjeść śniadanie. Podczas konsumowania, nie obyło się bez rad rodziców, kazań itp. Wszyscy słuchaliśmy tego jednym uchem, a drugim wypuszczaliśmy. Po zjedzeniu, podreptałam do sypialni żeby się ogarnąć, wykąpałam się i założyłam jeansy, bluze zakładaną przez głowe i conversy, włosy zrobiłam w luźnego koka. Dopakowałam reszte ciuchów, włączyłam sobie muzykę, zaczęłam śpiewać w miare cicho i sprawdzać czy czegoś nie zapomniałam.
- Dobra piosenkarka byłaby z Ciebie - usłyszałam dobrze mi znany męski głos, odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego Harry'ego, opierającego się o ściane.
- E tam, bez przesady. Tak sobie tylko podśpiewuje - powiedziałam cała czerwona - A ty czemu nie powiedziałeś, że jesteś w pokoju ? - uniosłam do góry brew.
- Chciałem Cię posłuchać - odpowiedział, puszczając mi oczko - Jesteś gotowa? za 5 minut wychodzimy - zapytał.
- Tak, tak - zapięłam walizkę i chciałam ją podnieść jednak uprzedził mnie Styles, twierdząc, że nie będę sama dźwigać.. więc wzięłam podręczną torebkę, zeszłam pod dom, Ja z Zayn'em pożegnaliśmy się z rodzicami i wsiedliśmy do busa, który miał nas zawieźć na lotnisko. Podczas jazdy nie obyło się bez wygłupów & śmiania, cóż może jednak nie będzie tak źle jak myślałam? - zastanowiłam się.
Siedziałam wygodnie na fotelu i zerkałam na Hazze.
- Wiedziałem, że mam racje - zagadał do mnie na ucho brat.
- Niby z czym? - momentalnie opuściłam wzrok na Malika.
- Nie jestem ślepy, widzę jak patrzysz się na niego - poruszył głową w kierunku zielonookiego.
- Oj, proszę Cię co ty pleciesz? nie patrzę się na niego, po prostu tak jakoś wyszło, że się zamyśliłam.
- Mhm, jasne, przyznaj w końcu, że Ci się podoba - poczochrał mi włosy.
- Nie będę się przyznawać do kłamstwa - pokręciłam głową. Ten tylko westchnął i odszedł.
*******
- Ja siedzę przy oknie!
- Nie ma mowy, Ja!
- Niby z jakiej racji?!
- Po prostu!
Już chyba od 10 minut, słucham kłótni między Niallem a Liamem, który z nich zajmie miejsce przy oknie. Ostatecznie wyszło, że miejsce dostanie Liam, w zamian za to odda blondaskowi paczkę żelków. Po odprawie udaliśmy się do samolotu, kierunek - Los Angeles. Tam zaczyna się trasa. Usadziłam wygodnie tyłeczek, włożyłam słuchawki do uszu i zasnęłam.
*******
O 16, obudził mnie głos stewardessy, która poinformowała nas, że lądujemy. Zapiełam pasy. Chwile później siedzieliśmy w samochodzie, który miał zawieźć nas do hotelu z racji tego, że zostajemy tutaj na 4 dni. Po podróży, udaliśmy się do recepcji. Trafił mi się pokój z moim bratem, wspaniale, nie dość, że mam go na codzień w domu to jeszcze tutaj, oraz z .... Harrym. Po prostu rozjebie mi psychikę chyba. Wzięłam bagaże i udałam się pod numer 404, otworzyłam drzwi od pokoju, i rzuciłam się na łóżko. Następnie weszli chłopcy, wszyscy się rozpakowaliśmy i doszliśmy do wniosku, że pójdziemy się przewietrzyć. Pierwszy koncert One Direction będzie jutro wieczorem, więc dziś mogą wyluzować. Zabraliśmy ze sobą aparaty itp. i całą szóstką poszliśmy na wieczorny spacer.
_________________________
Proszę o komentowanie, bo nie wiem czy się podoba i czekam na opinie .
- wera xx .
- Wstawaj śpiochu! Niedługo ruszamy w naszą wyprawę w nieznane - zaczął krzyczeć mi do ucha, na co ja walnęłam go poduszką, a drugą zakryłam sobie głowe mówiąc, że jedziemy w trasę koncertową, a nie do Puszczy Amazońskiej.
- Dobra, sama tego chciałaś - powiedział poważnie. W tym momencie Marchewa podniósł mnie z łóżka i przeżucił przez ramię.
- Puszczaj mnie, głupku! - wołałam śmiejąc się i waląc go pięściami w plecy, on całkowicie nie wzruszony tym faktem zniósł mnie na dół do salonu.
- O, widzę, że przyniosłeś naszą śpiącą princess - zaśmiał się Niall, jedzący już chyba z 6 kanapkę z rzędu.
Łaskawy Lou odstawił mnie na ziemię i mogłam spokojnie udać się zjeść śniadanie. Podczas konsumowania, nie obyło się bez rad rodziców, kazań itp. Wszyscy słuchaliśmy tego jednym uchem, a drugim wypuszczaliśmy. Po zjedzeniu, podreptałam do sypialni żeby się ogarnąć, wykąpałam się i założyłam jeansy, bluze zakładaną przez głowe i conversy, włosy zrobiłam w luźnego koka. Dopakowałam reszte ciuchów, włączyłam sobie muzykę, zaczęłam śpiewać w miare cicho i sprawdzać czy czegoś nie zapomniałam.
- Dobra piosenkarka byłaby z Ciebie - usłyszałam dobrze mi znany męski głos, odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego Harry'ego, opierającego się o ściane.
- E tam, bez przesady. Tak sobie tylko podśpiewuje - powiedziałam cała czerwona - A ty czemu nie powiedziałeś, że jesteś w pokoju ? - uniosłam do góry brew.
- Chciałem Cię posłuchać - odpowiedział, puszczając mi oczko - Jesteś gotowa? za 5 minut wychodzimy - zapytał.
- Tak, tak - zapięłam walizkę i chciałam ją podnieść jednak uprzedził mnie Styles, twierdząc, że nie będę sama dźwigać.. więc wzięłam podręczną torebkę, zeszłam pod dom, Ja z Zayn'em pożegnaliśmy się z rodzicami i wsiedliśmy do busa, który miał nas zawieźć na lotnisko. Podczas jazdy nie obyło się bez wygłupów & śmiania, cóż może jednak nie będzie tak źle jak myślałam? - zastanowiłam się.
Siedziałam wygodnie na fotelu i zerkałam na Hazze.
- Wiedziałem, że mam racje - zagadał do mnie na ucho brat.
- Niby z czym? - momentalnie opuściłam wzrok na Malika.
- Nie jestem ślepy, widzę jak patrzysz się na niego - poruszył głową w kierunku zielonookiego.
- Oj, proszę Cię co ty pleciesz? nie patrzę się na niego, po prostu tak jakoś wyszło, że się zamyśliłam.
- Mhm, jasne, przyznaj w końcu, że Ci się podoba - poczochrał mi włosy.
- Nie będę się przyznawać do kłamstwa - pokręciłam głową. Ten tylko westchnął i odszedł.
*******
- Ja siedzę przy oknie!
- Nie ma mowy, Ja!
- Niby z jakiej racji?!
- Po prostu!
Już chyba od 10 minut, słucham kłótni między Niallem a Liamem, który z nich zajmie miejsce przy oknie. Ostatecznie wyszło, że miejsce dostanie Liam, w zamian za to odda blondaskowi paczkę żelków. Po odprawie udaliśmy się do samolotu, kierunek - Los Angeles. Tam zaczyna się trasa. Usadziłam wygodnie tyłeczek, włożyłam słuchawki do uszu i zasnęłam.
*******
O 16, obudził mnie głos stewardessy, która poinformowała nas, że lądujemy. Zapiełam pasy. Chwile później siedzieliśmy w samochodzie, który miał zawieźć nas do hotelu z racji tego, że zostajemy tutaj na 4 dni. Po podróży, udaliśmy się do recepcji. Trafił mi się pokój z moim bratem, wspaniale, nie dość, że mam go na codzień w domu to jeszcze tutaj, oraz z .... Harrym. Po prostu rozjebie mi psychikę chyba. Wzięłam bagaże i udałam się pod numer 404, otworzyłam drzwi od pokoju, i rzuciłam się na łóżko. Następnie weszli chłopcy, wszyscy się rozpakowaliśmy i doszliśmy do wniosku, że pójdziemy się przewietrzyć. Pierwszy koncert One Direction będzie jutro wieczorem, więc dziś mogą wyluzować. Zabraliśmy ze sobą aparaty itp. i całą szóstką poszliśmy na wieczorny spacer.
_________________________
Proszę o komentowanie, bo nie wiem czy się podoba i czekam na opinie .
- wera xx .
nie zauważyłam tego rozdziału, huehue :D czekam na następną. ♥
OdpowiedzUsuńCześć :) Serdecznie zapraszam na blooga . ! Dopiero zaczynam i mam nadzieje , że chociaż komuś się spodoba ;)
OdpowiedzUsuńhttp://morethanthisstory.blogspot.com/